You just become a racist if you live with other races. Doing these polls makes no sense for people who live in really homogenous society and they keep on voting there. Someone from eastern Europe will never understand Americans unless he moves there for 10-15 years.

There is no dating culture. If you don't meet someone at school or at the university then you're all alone for the rest of your life (unless you want to have relationship with some lonely mother of three that looks for someone to fix her budget).

Aha no tak, bo na pewno wszystkie negatywne komentarze o pchaniu nas w cudzą wojnę to piszą rosyjskie służby, a tak w ogóle to jakakolwiek niechęć Polaków do finansowania tego cyrku to na pewno rosyjska dezinformacja. To nic, że po 2 latach praktycznie nikt już w rozmowach na żywo nie popiera działań naszego rządu i ma mieszane zdanie na temat tego jak powinna (i czy w ogóle powinna) działać pomoc Polski.

PiS bardzo się lubował w wyszukiwaniu tematów, które coraz bardziej wybrzmiewały w społeczeństwie, a jak były niezgodne z linią działań rządu to ogłaszano to dezinformacja, wpływem rosyjskiej propagandy itd. no wiecie - bo to nie Polacy tak mówią, tylko ktoś ich zmanipulował.

Tak jak 3 lata temu pod jakimkolwiek postem o tym że noszenie maseczek w lasach to skrajny debilizm boty pisały że to szur i płaskoziemca tak teraz w przypadku tematów rosyjsko-ukraińskich każdy głos niezadowolenia to na pewno "ruski agent" i "onuca".

Makijaż dla faceta to już lekka przesada... jedyny akceptowalny wyjątek to jak się występuje przed kamerą, ale to jest specjalny make up pod telewizyjne nagrania z silnym oswietleniem.

Jak absolutnie każde pokolenie, bo także durne dzieci z tzw. "generacji Z" też uważają się za alfy i omegi, a z perspektywy 30 latka mogę większość tych ludzi nazywać debilami, bo to są mniej więcej osoby które myślą że mięso pochodzi ze sklepu, nie wiedzą że 90% ich produktów codziennego użytku to produkty ropopochodne, ale chcieliby odejścia od tego paliwa z dnia na dzień, potrafią płacić więcej za produkty "neutralne dla atmosfery" jednocześnie nie wiedząc dlaczego są niby neutralne (bo w sumie nawet nie wiedzą jaki jest pierwiastkowy skład powietrza, więc można ich łatwo robić w konia) itd. Absolutny brak wiedzy ogólnej i to nawet w podstawowym zakresie. Zabierz takiemu smarftona i umrze z głodu 5km od domu bo do niego sam nie trafi. Skrytykuj w pracy to się rozpłacze.

Taa, bardzo błyskotliwe. Ogólnie tutaj każdy kto zakwestionuje główny nurt (bardzo lewicowy) to jest kseno/homo/trans/fobem i rasistą :)

Nigdy się nie zwraca, ale koperty pokrywają mniej więcej 80% kosztu.

Załóżmy, że faktycznie zrobiono wesele na 400 osób. Cena za talerzyk załóżmy że w takim hurcie wyjdzie z 300zł , więc wesele 120k. Jakaś część osób to będą dzieci lub pary, więc i tak z dużym uproszczeniem policzmy że 200 osób zapłaci po 400zł to wychodzi 80 tysięcy złotych z samych kopert. Jedna rodzina dorzuca z 15k, druga z 15k, młodzi z 20k i mniej więcej taki jest koszt wesela.

Według mnie bezsens, unikam wesel nie dlatego że ich nie lubię ale gdybym sam kiedyś musiał zorganizować to potem byłoby trzeba zaprosić masę ludzi i wpakować się w idiotyczny koszt. Na szczęście coraz więcej osób zaczęło to rozumieć, za granicą często wesela to obiad dla rodziny. Polska jeszcze do tego nie dorosła i dalej jest to traktowane jako pokazówka. Ma być "na bogato", a że na kredyt to już sąsiedzi i dalsza rodzina nie widzą. Dla mnie to mniej więcej poziom taki jak kupowanie kiedyś drogiego płaskiego telewizora na raty i robienie sobie "przypadkiem" zdjęć na jego tle na Naszą Klasę...

What's so surprising - did you really think that there are any sanctions? They trade with their oil/gas with EU all the time and they receive all products of western companies by 3rd party countries just a little more expensive. You use their oil all the time because EU also buys it through 3rd parties. It's all a theater for stupid people who believe that someone wants to destroy russian economy... "business as usual".

Of course not but I meant that in school (even in large class) you have some order of learning. You start with basic grammar concept (a, an, the, plural and singular form, you start with Present Simple, numbers, days of the week). Here everything is mixed. You just learn something, and two or three digits appear so you learn for instance "tres, ocho, diez" and then many many lessons later you learn cinco and seis - makes no sense, you basically remember nothing as there's no order in that. There should be an entire lesson about numbers, days of week, description of location of something (on, in, under, above) so you can start to construct some sentences. Here you cannot you just learn predefined stuff that you've no idea how to modify. Also it gives you a fake feeling that "this language is so easy" when in fact you've no clue about real grammar rules.

Obviously I cannot blame Duolingo for that because this app is free and it's not like i was forced to use it but there's some misconception on the internet about using it so I rather warn people that it's impossible to become fluent just with this app. You need a real lessons and Duolingo can be even a little bit dangerous because it can teach you bad language and grammar habits.

I bardzo fajnie, jak nocować to w hotelu lub hostelu. Coraz częściej na wakacjach da się zauważyć, że w bardziej popularnych dzielnicach po prostu nie ma mieszkańców, nie ma lokalnych sklepów - same sieciówki, sama pizza i burgery, wszystko 100% droższe niż powinno być, a lokalnego języka też praktycznie 0. Skoro tak to podróżowanie traci coraz bardziej swój urok, bo pizzę czy burgera to ja równie dobrze mogę zjeść przy 35 stopniach w Polsce nad morzem.

Wypad poza sezonem w takie lokalizacje też coraz częściej odpada... bo są dosłownie zamknięte. Skoro wszystkie mieszkania są tylko pod wynajem turystyczny to jesienią, zimą stoją puste. Okoliczne sklepy również nie mają kogo obsługiwać, więc też się zamykają. Dzielnice są wymarłe jak w pandemii.

Jak dla mnie cała radość z wycieczek to możliwość wtopienia się w lokalne życie, zjedzenie czegoś co jedzą miejscowi, poruszanie się np. komunikacją miejską czy jakimiś pociągami nie tylko z masą ludzi z plecakami i telefonami w łapie tylko wśród lokalsów jadących do pracy czy do szkoły i przede wszystkim inny język.

Druga sprawa - piszecie, że ceny noclegów skoczą... pewnie tak, ale nie spodziewałbym się drastycznych podwyżek. Ci bogatsi i tak nocują w 4, 5 gwiazdkowych renomowanych hotelach, a kimś trzeba dalej zapychać hostele i hotele 2, 3 gwiazdkowe. Budżet tych osób jest ograniczony, wiec drastycznych podwyżek nie wytrzymają. Minimalnie ograniczyłby się ruch turystyczny co może za to lekko obniżyć ceny lotów, które ostatnio niestety zaczynają się zrównywać pomiędzy "tanimi" liniami lotniczymi, a normalnymi i to w górę.

Wiesz, że na wyspach takich jak Ibiza, Majorka, Minorka to ogrom lokalsów mieszka dosłownie w piwnicach lub po kilka osób w pokoju, bo nie mają gdzie się podziać? AirBnB wymiotło mieszkańców tych wysp daleko na obrzeża, bo nikt nie chce tam juz wynajmować mieszkania na stałe za np. 600 euro miesięcznie skoro więcej zarobi przez tydzień wynajmując na kilka dni losowym ludziom płacącym 100 euro, ale za dobę.
Według mnie te mieszkania ekspresowo się zapełnią rezydentami tych miast.

A jaka niby jest teraz cena doby hotelowej? Hiszpania (nie licząc może wysp kanaryjskich) jest ogólnie dość droga dla Polaka - zawsze była.

Śniadanie (nie zawsze, ale takich bez śniadań "w cenie" unikam), ręczniki w łazience, sprzątanie pokoju, mydła/żel pod prysznic są standardem w hotelach od 3 gwiazdek wzwyż, w AirBnB najczęściej dostajemy gołe mieszkanie bez niczego (zdarza się, że i może być bez pościeli).

I wish duolingo could teach you something except some new vocabulary if you are beginner... For me it's just a test for other languages so after 20-30 lessons I can decide if I like it's concept and I would like to learn it or not.

Duolingo won't teach you a grammar, proper sentences construction - just random phrases and some vocabulary. Also it can teach you how to pronounce because you have to listen to most of the words that are written.

I've completed like 100 lessons in spanish (and many people claim that it's the best Duolingo course in app) and when I'm abroad I can't speak it - I understand single words but I remember nothing. It taught me clicking on the tiles with ready words but not writing. It also has pointless "Reading" lessons where you can basically misspell everything or even use similar words instead of these written and it'll be completed as good or excellent nevertheless.

I don't understand people who choose AirBnB over official hotels with laundries, gastronomy and all services when it's like the same price? Basically AirBnB means that you get to some apartment where often you don't even have a shower gel or towels in standard, no breakfast included, no cleaning services. Hotel can be reviewed properly, there are usually plenty of photos, your belongings are safer inside, parking is often included.

Even I like unlimited capitalism I think that this kind of renting apartments is a cancer that should be removed. It destroys local communities and reshapes city so there are no locals but tourists only. Prices are higher because all stores in city center are seasonal and everything is overpriced. Hotels/Hostels are for tourists, apartments are for locals and for people who want to relocate for longer period of times. Prices are lower this way.

I doubt if anyone think about Bulgaria and probably most of polish people wouldn't be able to even point it on the world map so why do you care lol.

Znowu jakieś emocjonalne "wysrywy", jak 90% tematów na reddicie w ostatnich latach. Co Cię tu niby dziwi? Demografia jest taka, a nie inna. Każdy patrzy na związki przez pryzmat poprzednich pokoleń, gdzie w zasadzie małżeństwo było czymś koniecznym do jakiegokolwiek życia i nierzadko odbywało się po prostu "z rozsądku" mimo absolutnego braku uczucia pomiędzy dwoma osobami. Takie swatanie na siłę. Teraz tego nie ma i zredukowało to ogólnie liczbę związków dość drastycznie.

Co do samych kwestii znalezienia sobie potencjalnej kandydatki na stały związek - powyżej 25go roku życia w zasadzie jest to już mało prawdopodobne w większych miastach. Ludzie się wiążą w pary w szkole lub na studiach, pierwsza miłość, nie wiedzą czego się spodziewać, obydwoje są na takim samym etapie życia. Wchodzą w dorosłość razem, nie znają innego życia niż z kimś (co zabawne takie osoby też najbardziej dramatyzują jak się rozstaną, bo nie wiedzą co robić).

Ci którym się to nie udało albo nie mieli szczęścia, albo wybrzydzali i po wielu latach samodzielnego życia już nie będą się potrafili tak łatwo przestawić na dzielenie życia z kimś (zupełnie odwrotnie niż ci wyżej), więc często rezygnują z dalszego szukania i decydują się na życie w pojedynkę.

Ci co zostali w małych miejscowościach lub na wsiach mają w zasadzie zerowe szanse na poznanie kogokolwiek po ukończeniu szkoły. Wiele kobiet wyjeżdża do większych miast, w małych miejscowościach demograficznie dominują liczbowo mężczyźni, nie ma potencjalnych partnerek dla wszystkich nawet jakby każdy "brał co popadnie".

Zostają jeszcze ci po rozstaniach i rozwodach - większość takich ludzi przeżyła już życie w związku i może być po prostu zmęczona wejściem w kolejny. To tak jakbyś w dorosłym życiu dostał ofertę zrobienia jeszcze raz całej szkoły od 1 klasy podstawowej do liceum 9 lub 10 lat od początku. Pewnie sporo osób by pomyślało, że fajna sprawa ale w sumie nie chce się od nowa zaczynać. Tacy szukają głównie na seks od czasu do czasu i do znajomości, ale nic poważniejszego. Jeśli jednak się spróbuje to ktoś doświadczony nie będzie się na wszystko naiwnie zgadzał w związku, szybko powstaną konflikty i ekspresowo rozstanie. Zabraknie tej młodzieńczej głupoty, która przydaje się na początku.

Są jeszcze samotne matki, które po prostu szukają chodzącego bankomatu i darmowej opieki dla dzieci.

Nie zniechęcam do próbowania, ale może po prostu pogódź się z tym, że podobnie jak kilkadziesiąt procent innych mężczyzn zostaniesz sam.

Może dlatego, że oznakowanie dróg w Polsce to skrajny debilizm nie mający nic wspólnego z faktyczną potrzebą utrzymywania takiej czy innej prędkości? Ograniczenie prędkości powinno być czymś podyktowane, u nas najlepiej jeździć z nawigacją bo dosłownie co chwilę zmienia się prędkość. Mamy drogi ekspresowe, na których powinno być 120km/h, a przez to że nie są w pełni odebrane to pojawiają się odcinki np. po 2km z ograniczeniami do 80km/h. Powiem szczerze, że na eSkach raczej mało kto patrzy na takie znaki skoro miały być ustandaryzowane i co - jadąc po takim fejkowym prostym odcinku drogi 120 bo nie zauważyłem idiotycznego ograniczenia jestem piratem drogowym? Pewnie tak.

Jest masa miejsc w których ograniczenia prędkości były stawiane kilka lat wcześniej ze względu na jakieś przebudowy, a później ktoś zapomniał zdemontować znak przez co mamy 50km/h i nagle 20km/h na odcinku 20 metrów. W niektórych miastach były bocznice kolejowe i tory przechodzące przez ulice. Ulica w środku miasta, po lewej i prawej stronie ZAMKNIĘTA BRAMA i pordzewiałe szyny (nic tam nie jeździ od 30 lat), a na środku drogi... znak STOP. Czy ktoś się tu zatrzymuje? Miejscowy nie, przyjezdny pewnie zwolni i się rozejrzy (przy okazji ktoś mu wjedzie w tył). A wiecie jaki mandat można wyrwać za przejechanie bez zatrzymania? Duży.

Dalej - kretyńskie ustalanie prędkości w i poza terenem zabudowanym. Niedaleko Warszawy w kierunku Sochaczewa na drodze krajowej nie sposób bez ciągłego patrzenia na znaki ustalić z jaką prędkością jechać. Mamy 50km/h w polu , a jak zaczynają się zabudowania to nagle się robi 90 czy nawet 100km/h. Takie zmiany są dosłownie co kilometr. Nawigacja nie nadąża z odświeżaniem obowiązującej prędkości. Dlaczego w polu jest teren zabudowany, a w mieście już nie? A ch... go wie.

Może miałeś jakąś płytką kolonoskopię, a nie pełne badanie. Przy pełnym dodatkowo nadmuchuje się jelito pod ciśnieniem żeby wszystko było widać i takie rzeczy robi się w znieczuleniu.

Everyone sit at home because it's just cleaner and more comfortable. You stay if you're in public restroom cause it's usually unhygenic to sit. There's also dependency between cleanliness of the restrooms in this diagram. Most of these in Denmark, Sweden or Germany are really clean and it's possible to sit there. In Poland I'd never use bathroom in subway or something lol.

But this joke is poor... nobody pronounce it like that.

Taki sam armageddon masz przez każdym państwowo wolnym dniem od pracy. Nagle sobie wszyscy przypominają o godzinie 17, że muszą zrobić zakupy na 3 tygodnie bo przed nimi np. niepracujący czwartek (to nic, że w piątek znowu będzie otwarte). Kolejki na 2h.