Coraz bardziej myślę nad przeprowadzką do jakieś mniejszej miejscowości. Od 2017 mieszkam w Krakowie i przez jakiś czas naprawdę nie mogłem narzekać, ale przez ostatnie dwa lata jest tylko gorzej.
Przede wszystkim ceny wynajmu są kompletnie popieprzone. Wynajmujemy z przyjacielem zwyczajne mieszkanie w płycie, i płacę 1800zł miesięcznie (!) za sam wynajem. Szukałem nawet czegoś tańszego, ale mam wrażenie że po prostu takie są tutaj ceny. Nie chciałbym wracać do wynajmowania pokoju z obcymi osobami, jak to było na samym początku, ceny cały czas rosną i niedługo będę wywalał połowę wypłaty za sam wynajem. Nie widzę tego.
Druga kwestia to nieszczęsne SCT. Mam samochód niewiele młodszy ode mnie (rocznik 2001), jest w dobrym stanie, włożyłem w niego dużo pieniędzy i poświęciłem mnóstwo czasu. Co prawda załapie się na te pierwsze warunki, ale za parę lat nie będę mógł nim wjechać do miasta. Nie zamierzam się go pozbywać tylko z tego powodu, zresztą obostrzenia będą tylko coraz ostrzejsze z upływem lat. Co prawda już za dwa lata mógłbym się starać o żółte blachy, ale nie mam pewności że je pozyskam.
Trzecia sprawa, mocno subiektywna - miasto zmienia się w kierunku, który mi nie odpowiada. Coraz mniej mam dookoła zwykłych fryzjerów, tylko sami "barberzy", miejsc gdzie można tanio zjeść też coraz mniej, nawet kebab musi być "kraftowy". Coraz więcej miejsc staje się placami budowy nowych osiedli, jazda samochodem to mordęga, zaś autobusy coraz mocniej zapchane w godzinach szczytu. Mam wrażenie że wszystko teraz robi się pod "aspirującą klasę średnią" czyli pracowników korporacji na dorobku - grupę ludzi do której nie należę i nigdy nie będę należeć - bo i nie chcę.
Stąd pomyślałem o wyprowadzce do jakiegoś mniejszego miasta. Tak się składa, że pracuję blisko jednej ze stacji kolejowych, dlatego przy dobrym połączeniu droga do pracy zajmowałaby mi około pół godziny w jedną stronę - czyli wcale nie więcej, niż teraz. Co prawda mieszkań na wynajem dużo mniej, ale ceny o wiele przyjemniejsze i przystępniejsze. Brak ograniczeń dla starszych samochodów, dużo tańsze parkowanie, więcej terenów zielonych, mniej ludzi, znikoma ilość turystów - dla mnie same zalety. Brak hipsterskich knajp czy tłocznych klubów mi nie przeszkadza, i tak nie chodzę do takich miejsc. Wystarczy że będzie pizzeria, jakiś kebab czy punkt z zapiekankami albo burgerownia. Dużo jeżdżę w wolnym czasie, dlatego czasami bywam w takich miejscowościach i muszę powiedzieć że podoba mi się perspektywa życia w takim miejscu.
Oczywiście pewnie nie jest tak kolorowo, i są pewne wady wynikające ze specyfiki takiego miejsca. Przede wszystkim musiałbym znaleźć drugą osobę do mieszkania, bo wynajem samemu nie ma sensu. Mam zamiar puścić informację do znajomych, i znajomych znajomych, ale nie wiem czy tak łatwo znajdę kogoś chętnego. Tutaj przychodzi mi do głowy inny problem, mianowicie trudniej będzie poznać kogoś płci przeciwnej. Mieszkając w dużym mieście o to łatwiej. A piszę nie bez powodu, bo w tamtym roku właśnie rozstałem się z dziewczyną którą poznałem jeszcze przed pandemią właśnie tutaj, i dlatego z jednej strony nic mnie tu nie trzyma, z drugiej mam obawę czy w takim miejscu sobie kogoś znajdę.
Kończąc ten przydługi wywód - czy ktoś z was tutaj przeprowadzał się z większego miasta do mniejszego? Jakie macie wrażenia? Co radzilibyście w mojej sytuacji?